Każdy dzień zaczyna się i kończy tą samą myślą. Chcę być chuda. Chcę być lżejsza. lekka jak motyl, by móc unieść się nad ziemią. I wiem, że dam radę. Wiem, że razem damy radę. Z Aną.. i drugą przyjaciółką Mią? Nie chcę zapędzać się w bulimię, ale ostatnio coraz częściej zwracam jedzenie. Nie chcę jeść. Prawie cały dzień wytrzymuje, przychodzi 17 i zaczynam myśleć o jedzeniu. A jak już się na coś skuszę to.. już po mnie i ląduję przed sedesem. Co mam zrobić, by trzymać się tylko z Aną?
Celem na dziś była głodówka, piłam tylko wodę. Potem przyszedł mój tata z pracy, dałam mu obiad i sama się skusiłam. Nie cierpie tego. Nienawidzę tego. Więc czemu to zrobiłam? Po wszystkim stało się to co nieuniknione, poszłam za Mią.
Wieczorami zawsze jest trudniej. Postaraj sie wychodzić z domu, spotykać ze znajomymi. Nie myślisz wtedy o głodzie.
OdpowiedzUsuńJa nie będę zachęcać do anoreksji. Ja anorektyczka nie jestem. Bliższa jest mi Mia. Wymiotuje kiedy tylko mam ku temu okazje. W ten sposób sie oczyszczam i karze za nadprogramowe kalorie. Każdy dzień kiedy bilans przekroczy 500 kalorii, to zły dzień.
Jak słusznie zauważyłas, teraz mam trochę burzliwy okres, dlatego nie jem prawie nic. Bilans to 100-200 kalorii od czterech dni, dlatego obecnie wazę 53/54 kg. Ale nie cieszy mnie to...
Wole ważyć to 55 kg i mieć kochana osobę przy sobie.
Zastanów sie jeszcze raz czy chcesz pakować sie w to bagno. Moja dieta poniekąd wpłynęła na mój humor, a mój humor na związek... Dlatego stało sie tak a nie inaczej. Przemysł to.
Pozdrawiam,
A.