sobota, 2 sierpnia 2014

Bez odwrotu

miało być pięknie..wyszło jak zawsze.

Zaczynałam ten post wczoraj wieczorem, ale nie dałam rady napisać czegokolwiek. Bo co mam napisać, że po pierwszym zdaniu odłożyłam laptopa, by iść i zwyrócić ciastka wiśniowe, które zjadłam o 20? Czy może to, że do 15 nic nie jadłam, ale potem wyszłam z koleżanką i uległam amerykańskim naleśnikom z owocami polanymi polewą, które zresztą po powrocie do domu też zwróciłam?

Nienawidzę siebie.
Obiecałam Wam, że podziele się dzisiejszymi wymiarami i wagą.. robię to z wielkim trudem, ale..
udo:49cm pas:75,5 talia:57,5
waga:49kg


Mimo, iż na wadzę stabilnie pojawiła się czwóreczka z przodu wcale mnie to nie cieszy. Pierwszy dzień sierpnia mogę zaliczyć do czarnej listy mojej diety. Ponadto uda na których mi najbardziej zależy nadal są gigantyczne, po ćwiczeniach z Mel B może trochę mniej obwisłe i galaretowane, ale miarka mówi nadal brutalną prawdę.. pragnę mieć trzydzieści parę centymetrów w udach, ach.. Czy dzisiaj będzie lepiej? Żyć się nie chcę.




Postanowiłam wyjechać na weekend do domku za miastem.. muszę w samotności odpocząć, przemyśleć, znaleźć w sobie siłę, motywację, bo jak na razie czuję się fatalnie. Mam pomysł  na nową, skuteczną dietę, ale szybko kończę post, pakuje się i jadę.. miałam pojechać samochodem, ale chyba lepszy będzie rower. 

Trzymajcie się te dwa dni. Wierzę, że przynajmniej Wy schudniecie. 

do poniedziałku Motyle.


smutna.. po prostu K

1 komentarz:

  1. Zazdroszczę wagi :(
    Jestem niższa, a cięższa o dwa kilogramy, Jezuu.
    Ten wyskok, no cóż - nie pochwalę, ale nie wymuszaj wymiotów, proszę. To nie jest dobre, nie zasługujesz na to, nawet jeśli czasem brak Ci silnej woli.

    OdpowiedzUsuń

Dzięki, że jesteś. :)