środa, 6 sierpnia 2014

Spadam

niestety nie z wagi, chociaż.. sama nie wiem. Nie ważyłam się, ale mam wrażenie, że teraz idzie o wiele ciężej niż na początku. Te pierwsze 4kg zniknęły nie wiadomo kiedy. Teraz o każdy kilogram walczę. Każdy kilogram to bitwa. Na razie wygrałam tylko jedną. A przede mną jeszcze dużo, dużo bitew o te 40 kg na wadzę.

Dobra przejdę do rzeczy 2 dzień baletnicy wyszedł dobrze. Dzięki wam, bo trzymałyście kciuki (DZIĘKI ♥) nie zjadłam tych pieprzonych ciastek ani rurek, chociaż mnie ściskało, ssało i nie wiadomo co jeszcze.

BILANS: 2 czarne kawy, 1 herbata earl grey, 1 szklanka wody z lodem.

Przede mną przepaść. Wielka, czarna dziura głodu.. z którym o dziwo sobie radzę. Jutro czas na twarożek, ale jak tak dobrze idzie mi ta baletowa głodówka to jeszcze ją przeciągnę? Zobaczymy jutro.

3majcie się chudzinki!



1 komentarz:

  1. najtrudniejsze za tobą, brawo! dzielna jesteś, że nic dzisiaj nie tknęłaś!

    OdpowiedzUsuń

Dzięki, że jesteś. :)